poniedziałek, 5 grudnia 2016

Muzykoterapia i... hygge!

Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje, nie wiem na ile jest w tym prawdy, ale na pewno muzyka poprawia samopoczucie :) Przynajmniej moje! Nie jestem fanką jakiegoś specjalnego gatunku, tak na prawdę lubię każdy rodzaj muzyki. To co słucham zależy od mojego nastroju, pogody za oknem czy tego co w danej chwili robię. Przekrój gatunkowy na mojej playliście jest kolorowy jak tęcza :)
W ostatnim czasie miałam okazję być na trzech koncertach. Każdy koncert inny tematycznie, każdy inny gatunkowo i choć nie wszystkie mnie zachwyciły to fajnie było być ich częścią. Ale po kolei...

Pierwszy koncert "Koncert muzyki filmowej z orkiestrą Tomka Szymusia" I jak sama nazwa wskazuje był to koncert z wykorzystaniem ścieżki dźwiękowej z znanych, mniej znanych i kultowych już filmów. A na scenie Justyna Steczkowska, Mietek Szcześniak, Andrzej Piaseczny czy Krzysztof Cugowski. Chociaż zdecydowanie wole oryginalne wersje to fajnie było usłyszeć "She's like the wind" w wykonaniu Cugowskiego, piosenki z "Króla Lwa" w wykonaniu Piaska czy "Gladiatora". Czy poszłabym jeszcze raz? Nie wiem, pewnie bym się zastanowiła dłużej nad kupnem biletu, ale przecież trzeba poznać wszystkie aspekty kultury :)   

Drugi koncert Dawida Podsiadło i jego trasa koncertowa Antande Cantable Tour z gościem specjalnym Mela Koteluk. Jak dla mnie czad :) Zupełnie inne aranżacje, wersje koncertowe znanych piosenek zdecydowanie lepiej przypadły mi do gustu niż te słyszane w radio. Zdecydowanie polecam :) I nie tylko chodzi o tą trasę koncertową, polecam wszystkie koncerty Dawida.

Trzeci koncert, tak naprawdę byl dla mnie czymś nowym. Koncert z okazji odbywających się Targów Muzycznych w Warszawie i festiwalu "Co jest grane" Skusiłam się na niego tylko ze względu na występ Krzysztofa Zalewskiego. Ostatnio polubiłam jego utwory. Jeśli nie mieliście okazji ich posłuchać koniecznie kupcie płytę czy posłuchajcie na TIDAL'u. Jednak największym odkryciem jest niewątpliwie Mary Komosa. :) Dziewczyna ma niewątpliwie talent a jej utwory są dojrzałe i bardzo ciekawe!

Jednak to co ostatnio mnie zafascynowało i zainteresowało to hygge! Co to jest? Słowo brzmiące dość dziwnie. Hygge to duńska filozofia szczęścia, która pokazuje jak w codziennych czynnościach celebrować życie. To nie jest kolejna pozycja z cyklu 50 lekcji do szczęścia, to nie jest kolejna pozycja o pozytywnym nastawieniu. Hygge to cała filozofia życia począwszy od porannej kawy wypitej w biegu, spotkania z przyjaciółmi, po wystrój naszego domu i czy rodzinną kolację.     


Hygge może być wszystko. Muzyka, książka, film, jedzenie, spacer, ogród, zakupy... Może dlatego, że Duńczycy potrafią hyggować są uważani za jedna ze szczęśliwszych nacji na świecie. Więc dlaczego i my nie mielibyśmy?! Jeżeli chcielibyście poznać bliżej filozofie hygge polecam Wam książke "Hygge. Duńska sztuka szczęścia" Książka napisana w bardzo fajny sposób a do tego z dużą ilością pięknych zdjęć. A przy okazji może być fajnym prezentem na mikołajki lub na gwiazdkę :)

Na razie uciekam hyggować :)  
P.S. Do swojej playlisty dołączyła hyggemuzyka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz